niedziela, 10 stycznia 2016

Landmannalaugar-Thorsmork , czyli najpopularniejszy trekking Islandzki










Nasza przygoda z najpopularniejszą trasą trekkingową na Islandii, czyli Laugavegur zaczęła się z Landmannalaugar'u gdzie dojechaliśmy autostopem dzięki miłemu Francuzowi. Tam też spędziliśmy noc, która kosztowała nas około 40zł/os i zażyliśmy kąpieli w naturalnym gorącym źródle. :D Można na miejscu zaopatrzyć się w gaz, zapałki itp., a także skorzystać z zostawionych kartuszy(niektóre były prawie pełne).

Pierwszy dzień trekkingu był dobry na rozruszanie się. Sporo pięknych widoków i ciekawych form skalnych, a każde wonnych (smrodnych) źródeł "uprzyjemniało" nam drogę.;) Szlak jest generalnie dość dobrze oznaczony.




Następną noc spędziliśmy już w Hoskuldsskali, pomimo wątpliwej czystości schroniska i równie wysokiej ceny. Zdecydowały o tym niebyt przyjemne warunki pogodowe, a w szczególności silny wiatr. Przygotowane mury wokół miejsc na namioty okazały się bezcenne.





Drugi dzień trekkingu równie obfity w piękne krajobrazy zakończył się przeprawą przez rzekę i spaniem na dziko (ku uciesze portfela). Po drodze można zobaczyć sporo miejsc w których na pewno regularnie ktoś biwakuje. Zazwyczaj są to małe dolinki z już przygotowanymi kamieniami do obłożenia namiotu. Generalnie biwakowanie na dziko w Parku Narodowym jest zakazane, ale jeżeli nie robisz tego na środku szlaku i nie niszczysz przy tym zieleni (a w szczególności ukochanego przez Islandczyków mchu), to nie powinno być problemu. Są to informacje z dosyć wiarygodnego źródła. A jeżeli już biwakujecie w znacznej odległości od jakichkolwiek schronisk, to na pewno nikt nie zrobi problemu z tego, że opadliście z sił i postanowiliście akurat tam gdzie jesteście się zregenerować. ;) Aczkolwiek polecam raczej rozbijać namioty jak najpóźniej i zbierać się jak najwcześniej (na mapie zielonymi rombami zaznaczyliśmy gdzie sami koczowaliśmy lub gdzie na pewno ktoś koczował).


Co do przeprawy przez rzekę koniecznie zdejmijcie buty. Najlepiej mieć ze sobą jakieś gumowe kapcie specjalnie do wody. A jak ich nie macie to idźcie boso. My raz popełniliśmy tę głupotę, pewnie ze zmęczenia, i tyle mieliśmy szczęścia, że przez następne dni dobra, wietrzna i sucha pogoda dała nam szanse na wysuszenie obuwia.



Trzeci dzień dzień był zdecydowanie z najlepsza pogodą. Wędrówka szła nam bardzo sprawnie i zatrzymując się w Emstur na przygotowanie posiłku, ruszyliśmy dalej, gdzie czekała na nas idealna dolinka do spania na dziko. Naprawdę polecam, bo była po prostu przepiękna (na żywo wyglądała ładniej). ;)




Ostatniego dnia naszego trekkingu doszliśmy do Thorsmork, gdzie można skończyć wycieczkę (tak jak my) i jechać dalej autostopem (o co raczej ciężko) lub pojechać autobusem, co kosztowało nas około 150zł/os. Można także poświecić kolejny dzień na dojście do Skogar.




Podsumowując trasę- spokojnie można zrezygnować z campingów poza Hoskuldsskali (chyba, że ma się dobre tempo i pierwszego dnia dojdzie się aż do okolic Alftavatn) oraz znalezienie dobrego miejsca do spania nie zabiera bardzo dużo czasu.




W sumie mieliśmy do czynienia z 4 przeprawami przez rzekę, co w zależności od pory roku może spokojnie urosnąć do 6 przepraw (mówiąc przeprawa mam na myśli miejsce gdzie woda spokojnie sięga do kolan i nie ma opcji przejść nie przemaczając butów na wylot). Od kolegi mieszkającego na miejscu wiem, że mogą zdarzyć się o innej porze roku lub zależnie od intensywności opadów takie miejsca gdzie spokojnie woda sięgnie do połowy ud, jak nie wyżej. Dobrze jest być na to przygotowanym.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz