Witajcie po
dłuższej przerwie!
Ostatnie dni
roku 2016 i początek 2017 upłynęły nam na postawieniu kilku kolejnych kroków
przybliżających nas do powrotu naszym Barkasem na szosy. Rozpoczęliśmy następny
etap (po blacharce i przekładce) przygotowania auta do ostatecznego
malowania.
Oczywiście
okrutny świat rzucał nam kłody pod nogi, ale udało się namówić do współpracy
kolejnego Artystę, który ma w swoim dorobku prace z zakresu rzeźby w metalu,
łatania dziur w poszyciu, składania aut ,,z niczego”, jak również rzeźby w
poliestrowej szpachli samochodowej – takiego człowieka szukaliśmy.
Mamy
szpachlmistrza. Pozostała kwestia lokalu, w którym takowe prace mogłyby zostać
przeprowadzone. Jako że zimowa aura sprzyja bardziej szusowaniu na nartach niż
pracom lakierniczym, był to spory problem. Tutaj ukłony i podziękowania dla
Kuby Barcika i firmy DKtronic za użyczenie powierzchni użytkowej w postaci
ocieplonego i ogrzewanego blaszaka, gdzie nawet wczoraj przy -18⁰C na
zewnątrz, mogliśmy prowadzić działania.
Na wstępie
auto zostało zapakowane na lawetę i przetransportowane z Mszany Dolnej do
Sieprawia, następnie przez trzy dni zdzieraliśmy każdą cząstkę rdzy, a w
kolejnym etapie karoseria została pokryta pierwszą warstwą farby podkładowej. W
czasie całej zabawy natknęliśmy się na kilka węgierskich reliktów w postaci
notatek i monet, które były głęboko ukryte w kanałach wentylacyjnych. Po tej
mozolnej walce z korozją, nasz Artysta z wielką pasją, szerokim uśmiechem na
twarzy i słowami modlitwy do świętego Korozego przystąpił do rzeźbienia.W
międzyczasie nasz zespół przygotowywał drzwi do podkładowania. Ze względu na
to, że każdy z nas na co dzień ma inne obowiązki i do zabaw z Barkasem
przystępujemy tylko w weekendy, to jeszcze sporo drogi przed nami. Pozdrawiamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz